sobota, 1 sierpnia 2015

Przeprosiny

Cześć i czołem!
Jestem Wam winna przeprosiny. Powinnam dodawać posty często, jednak następny nie pojawi się zbyt wcześnie. Wyjechałam z rodziną nad morze. Tam, gdzie jedziemy miało być Wi-Fi, no i jest - jednak tylko czysto teoretycznie. Tak naprawdę prawie nie ma, zasięg tego Wi-Fi jest tak słaby, że słów mi brak :-/
Dorwałam internet dopiero dzisiaj, w McDonaldzie poza miastem. Dodaje więc ten post z przeprosinami i obietnicą. Obiecuję Wam, że kiedy tylko będę mogła, czyli najpewniej gdy wrócę z wakacji, dodam długi post na konkretny temat, najpewniej opis i fotorecenzja miejsc, w których w tym roku udało mi się być ;-)
W zamian macie kilka zdjęć wykonanych przez mnie w Karwii.

piątek, 24 lipca 2015

Warszawa - moje miasto

Witajcie znowu! Wybaczcie przerwę, ale te dni spedziłam na robieniu zdjęć, które mogłabym umieścić na tym blogu. Jako że są wakacje, a wielu z Was może nie ma pomysłu, gdzie chcieliby się wybrać na weekend, a może i dłużej, chciałabym zaproponować odwiedzenie pewnego miasta, a mianowicie Warszawy. Jako rodowita Warszawianka mogę napisać to z czystym sumieniem. Miasto jako takie, jako miejsce, w którym żyję codziennie, być może nie jest bez wad, jednak warto je zwiedzić.


Polska historia, a już zwłaszcza czasy II wojny światowej, nie jest zbyt wesoła. Przechadzając się warszawskimi drogami można przypomnieć sobie tą historię, odnosi się wrażenie, że nie było to wcale tak dawno - na wielu starszych kamieniczkach są ślady po kulach.
Jest to też miasto bardzo różnorodne.
Mam na myśli to, że Warszawa jest miastem, w którym ścierają się dwa czasy - przeszłość z teraźniejszością. I nie chodzi mi już o historię i ślady po kulach, o których mówiłam wcześniej. Mówię tu o budowlach, wyglądzie miasta - nowoczesność przeplata się ze starością, tuż obok pięknych, szklanych wieżowców stać mogą małe, stare kamieniczki. Idąc jednym fragmentem miasta możemy poczuć się jak w starej bajce, a przechodząc kilka kroków dalej poczuć się jak w nowoczesnym centrum Europy. 



Zabawne, że żyjąc przez tyle lat w tym mieście nie dostrzegłam, jak piękne jest to miejsce! Dopiero w ciągu tych kilku dni, które spędziłam z moimi przyjaciółmi Martą i Łukaszem, doceniłam jego piękno. Właśnie za to chciałabym im teraz serdecznie podziękować.




Warty wspomnienia jest Park Łazienkowski, potocznie nazywany "Łazienkami". Jest to miejsce przepiękne, zwłaszcza teraz, kiedy wszystkie kwiaty rozkwitły, a drzewa są zielone. Będąc tam przenoszę się do innego świata. Świata tak bardzo odległego od codziennego, miejskiego zgiełku, świata, w którym uzyskuję spokój wewnętrzny.



 No i są tu zwierzęta, głównie wiewiórki i pawie. Kocham zwierzęta, myślę, że wiele osób też. No i są świetnym obiektem do fotografowania! 





Na tym chciałam zakończyć swój wpis. Nie skupiłam się na zabytkach, które warto zwiedzić, podzieliłam się z Wami jednak swoimi odczuciami co do miasta. Mam nadzieję, że się spodobało. Przyznam, że na początku miał to być post pod tytułem "5 powodów, dla których warto odwiedzić Warszawę" jednak moja najlepsza przyjaciółka Marta doradziła mi, żebym tego nie robiła i napisała cos dla Was tak szczerze i od serca, co zrobiłam.
Do zobaczenia (mam nadzieję). Kto wie, może nawet w Warszawie? ;-)

poniedziałek, 20 lipca 2015

Bean Boozled!

Siemaneczko!
Planowałam to już od dłuższego czasu, jednak dopiero dzisiaj udało mi się ten plan zrealizować.
Spotkałam się dzisiaj z moim kolegą Łukaszem. Na początku chcieliśmy pochodzić po prostu po moim osiedlu, jednak zaproponowałam mu coś innego: zróbmy Bean Boozled Challenge! Na początku nie skojarzył, o co chodzi. Ale po moim krótkim przypomnieniu, na czym to polega, zgodził się. Znaleźliśmy w internecie stronę i adres, gdzie można je dostać w Warszawie od ręki, nie zamawiając. Pojechalismy więc na Tarnowiecką 54, gdzie mieścił się sklep, w którym je kupiliśmy w cenie 15.80 za opakowanie.
Teraz czas na recenzję produktu. ;-) Oglądając różne filmiki w necie spodziewałam się czegoś gorszego, jednak i tak było naprawdę OBRZYDLIWIE :-D
Naprawde się baliśmy. Powiem szczerze, ani ja, ani Łukasz nie daliśmy rady przełknąć niektórych. Ale o tym za chwilę.
Co do smaków i mojej oceny...
1. Śmierdzace Skarpety albo Tutti-Frutti, nie wiem, na które trafiłam. Smakowało dziwnie. Ani jak to. Ani jak tamto. Raczej jak pomieszanie obu, jednak nie było bardzo niedobre, nie wyplułam.
2. Zgniłe Jajko albo Maślany Popcorn. Jadłam dwa razy, na moje nieszczęście za każdym razem miałam Zgniłe Jajko. Ohyda! Chyba najgorszy że smaków, nie dałam rady zjeść. Jeżeli ktoś Wam kiedykolwiek powie, że nie jest takie złe, jak się wydaje, nie wierzcie mu!
3. Wymiociny albo Brzoskwinia. Jadłam aż 3 razy, ani razu nie trafiłam na Brzoskwinię. Jeeeejku, co to było, myślałam że zwymiotuje :-P Ale szczerze, inaczej wyobrażałam sobie smak wymiocin. Co nie oznacza, że ten nie był równie ohydny.
4. Glut lub Soczysta Gruszka. Dwa razy jadłam, niestety nie dane mi było spróbować Gruszki. Glut to nie jest najlepszy smak w opakowaniu. Ale też nie najgorszy.
5. Chusteczki Dla Dzieci albo Kokos.  Próbowałam obu. Oba mi smakowały. Tak, smakowały mi chusteczki :-D
6. Skoszona Trawa lub Limonka. Kolejne dwa smaki, które oba mi smakowały. Powiem Wam, że w Skoszonej Trawie można było wyczuć nutę cynamonu ;-)
7. Pasta do Zębów lub Jagoda. Znowu to samo. Czy naprawdę to jest dobre, czy tylko mi to smakuje i jestem jakaś dziwna? W każdym razie. Naprawdę smaczne, oba smaki. Polecam, Zakręcona.
8. Psia Karma lub Pudding Czekoladowy. Trafiłam tylko na Psią Karmę i nie. To już mi nie smakowało. Jeżeli chodzi o obrzydliwość, to ten smak zajmuje 2. miejsce, tuż po Zgniłym Jajku. W bonusie, po przegryzieniu fasolki o tym smaku dostajemy odruch wymiotny i  ohydny zapach z ust. Polecam wziąć po niej fasolkę o smaku Pasty do Zębów ;-)
9. Spleśniały Ser albo Karmelowy Popcorn. Ten ser był okropny. O Karmelowym Popcornie się nie wypowiem, bo nie miałam okazji spróbować. Jeżeli liczycie, że Spleśniały Ser będzie smakował jak ser pleśniowy, to się przeliczycie.
10. Spray Skunksa lub też Lukrecja. Jako że naprawdę nie lubię Lukrecji, to były to dla mnie oba złe smaki. Jednak cieszę się, że na nią właśnie trafiłam, bo to drugie ani trochę nie brzmi zachęcająco.
No i to by było na tyle. Naprawdę polecam, bo jest to niezapomniane doświadczenie, więc jeśli ktoś się waha, to powiem:śmiało kupujcie! Produkt dostaje ode mnie ocenę 9/10. Był obrzydliwy, ohydny i obleśny, ale tak właśnie miało być! :-D Jeden punkt odjęłam za to, że spodziewałam się czegoś jeszcze gorszego... :-)
Zamieszczam zdjęcia przodu i tyłu opakowania plus naszego "stanowiska" na którym wraz z Łukaszem próbowaliśmy fasolek. (Gdyby ktoś pytał, czym jest to zielone opakowanie, są to pudrowe cukierki z Empiku, wzięlismy je, żeby móc "zabić" smak niedobrych fasolek)
A Wy? Mieliście już jakieś doświadczenia z tymi fasolkami? A może macie jakieś pytania? Dzielcie się w komentarzach!


niedziela, 19 lipca 2015

Witajcie serdecznie!

    Witajcie, przyszli (mam nadzieję) czytelnicy! :-)
   Na sam początek chciałabym powiedzieć kilka słów o sobie. Jestem Wiktoria, w tym roku zaczynać będę naukę w nowej szkole. Interesuję się psychologią i fotografią, w planach mam zakupienie porządnego aparatu, a do tego czasu wszystkie (no, prawie) moje zdjęcia są i będą robione telefonem. Swoją przyszłość wiążę z medycyną, jak a tę chwilę moim marzeniem jest zostanie psychiatrą, do czego będę ambitnie dążyć. Właściwie, mogłabym Wam przedstawić się w samych superlatywach, ale nie będę tego robić - sami zdecydujecie, co o mnie myśleć.
  Na co dzień zajmuję się tym, co wszyscy w moim wieku - chodzę do szkoły. Spotykam się też ze znajomymi. Jednym z zajęć, które lubię szczególnie, jest czytanie książek i pisanie własnej (książką bym tego nie nazwała, jeszcze, jak na razie te moje wypociny mają około 100 stron zeszytowych). Dlaczego założyłam bloga?
    Chciałam założyć go już w przeszłości, miałam pomysł, jednak sam pomysł nie wystarczy, trzeba go także zacząć realizować. A ja albo miałam okropnego lenia, albo musiałam się uczyć do egzaminu, albo coś tam innego - wszyscy dobrze wiemy, że złej baletnicy rąbek u spódnicy ;-)
To jest moje trzecie podejście - jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Chciałabym dzielić się z Wami moimi przemyśleniami, pokazywać moją codzienność, pokazać, jak wygląda świat moimi oczami, zwrócić Waszą uwagę na rzeczy, które, być może, umykają Wam, kiedy z zawrotną prędkością pędzicie przez codzienność. Jednocześnie chciałabym stać się Waszą przyjaciółką, z którą każdy będzie mógł swobodnie porozmawiać, zapytać o co chce. Chciałabym móc Wam pomagać i udzielać rad, jeżeli będziecie ich potrzebować.
Nie będzie to blog typowo modowy czy typowo fotograficzny. Myślę, że nie da się go sklasyfikować, podporządkować do jednej kategorii, ponieważ będę pisać o wszystkim. Rozpoczynając od moich przemyśleń na temat różnych tematów i na recenzjach kończąc.
 W tym poście to by chyba było na tyle, mam nadzieję, że jeszcze mnie odwiedzicie. Jeżeli chcecie, dodajcie do Obserwowanych, ale nie nalegam, może także zostawcie po sobie jakiś ślad, abym wiedziała o Waszej obecności :-)
Do zobaczenia!